Mateusz Wójciak o swoim kanale Gingin Watches, pasji i tworzeniu kolekcji zegarków.
Mateusz Wójciak, znany szerzej jako Gingin wyróżnia się na polskiej scenie Youtube’a jako niezależny twórca, który nie boi się swoich opinii. Jest wieloletnim pasjonatem, kolekcjonerem oraz Klientem naszego sklepu. Z tego powodu bez wahania zostaliśmy partnerem jego kanału na Youtube. Zaprosiliśmy również Mateusza do rozmowy i zadaliśmy kilka pytań dotyczących twórczości i spojrzenia na branżę.
Chroneo: Co zainspirowało Cię do założenia kanału na YouTube i jak zdecydowałeś się skupić na zegarkach i zegarmistrzostwie?
Mateusz: Głównym powodem do założenia kanału było zmęczenie formą dyskusji na grupach facebookowych, gdzie udzielałem się od lat. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że zataczamy koło i pewne tematy omawiamy w nieskończoność, ciągle przytaczając te same argumenty. Taki urok grupy na facebooku, żywotnść tematów jest bardzo krótka, do starych postów rzadko się wraca. Chciałem by czas jaki poświęcam na te dyskusje owocował czymś trwałym, do czego mogę wrócić, komuś to podlinkować.
Więc myślałem o tym kanale od dawna, ale nie miałem odwagi pokazać się przed kamerą.
Później przegrałem zakład z kolegą i jako przegrany miałem nagrać recenzję dowolnego zegarka. Na tamtym etapie nie wiedziałem jeszcze czy to jednorazowa przygoda czy początek czegoś nowego, ale feedback ze strony społeczności zachęcił mnie bym kontynuował, za co jestem ogromnie wdzięczny.
Chroneo: Co jest dla Ciebie najbardziej satysfakcjonującą częścią budowania kanału i społeczności GinGin Watches?
Mateusz: Odpowiedź jest zawarta w pytaniu. Najbardziej satysfakcjonująca jest sama społeczność. Mam grono stałych widzów, z którymi rozmawiam praktycznie codziennie. Odpisuję też na każdy komentarz pod moimi filmami, a tych jest czasami kilkaset. Ta dyskusja zdaje się nie mieć końca. Dzięki temu naprawdę czuję, że buduję społeczność, czuję, że coś do niej wnoszę, że jestem przydatny. To jest najlepszy motywator do dzielenia się pasją. A chyba dla każdego człowieka z prawdziwą pasją największa nagrodą jest, gdy ktoś chce go słuchać.
Mateusz: Bardzo mocno podkreślam to, że nie serwuję tylko informacji, ale ubieram to też w swoje subiektywne opinie. Chcę, żeby ludzie mnie poznali i oglądali moje filmy ze względu na mnie, by znali moje podejście do zegarków i wiedzieli czego się spodziewać klikając w mój film. Oczywiście jednym się moje zdanie podoba, innym nie ale trzeba się z tym liczyć.
Chroneo: Czy Youtube stał się już dla Ciebie formą pracy i określiłbyś bycie Youtuberem jako swój obecny zawód?
Mateusz: Nie jest to w żaden sposób moja praca. Skala tego przedsięwzięcia sprawia, że ono nigdy nie będzie miało ekonomicznego sensu, nigdy nie będzie pracą zarobkową.
W teorii miało to wyglądać inaczej, miałem nie poświęcać temu zbyt wiele czasu, ale w praktyce wkręciłem się w to na tyle, że z własnej woli poświęcam znaczną część tygodnia na nagrywanie, planowanie, dyskutowanie. Ale pracą nie jest i raczej nigdy nią nie będzie. Ale to dobrze, bo straci to wtedy swój urok.
Chroneo: Można powiedzieć, że w takim wypadku rozwinąłeś już swój kanał do określonych rozmiarów i nie planujesz dalszej ekspansji?
Mateusz: Ja mam świadomość jak bardzo ograniczony jest potencjał. Szacuję swoją publikę na 10-15 tysięcy subskrypcji i nie mogę tego skalować w nieskończoność. Zamiast tego wolę skupić się nad dopracowaniem moich filmów i aspektów wizualnych. Oczywiście ciągle rozwijam też siebie, trenuję swoją wymowę i staram się pozbywać złych nawyków. Nigdy nie występowałem publicznie, więc cały czas się uczę.
Mateusz: Zanurzyłem się w tym hobby jeszcze bardziej. O ile zawsze czytałem media zegarkowe, tak teraz robię to bardzo dokładnie i systematycznie, by móc prowadzić przegląd zegarkowych newsów, który jest najważniejszą serią na moim kanale.
Z kolei gdy przygotowuję się do recenzji, to staram się spojrzeć na dany zegarek nieco z boku, zbudować sobie opinię od nowa. Dzięki temu wydaję mi się, że patrzę na sprawy nieco szerzej, dostrzegam więcej niż wcześniej. Co sprawia, że ten świat wydaje mi się jeszcze bardziej fascynujący.
Chroneo: Jakie trendy w branży zegarków ekscytują Cię obecnie najbardziej? Czy są jakieś, które uważasz za przereklamowane?
Mateusz: Najbardziej ekscytującym wydaje mi się powrót biżuteryjnych zegarków inspirowanych modelami z lat 70-tych, czego najlepszym przykładem są projekty od Piageta, tj. Andy Warhol czy Polo 79. Co prawda duże marki dość ostrożnie podchodzą do tego tematu póki co, ale ta przestrzeń jest wypełniana przez microbrandy.
Natomiast z tym najbardziej przereklamowanym jest trend na mechanizmy inhouse, zwłaszcza w zegarkach z przedziału do 20-30 tys zł. Te mechanizmy niczego nie wnoszą, a w przyszłości odbiją się nam czkawką.
Chroneo: Czy są jakieś zegarki, które recenzowałeś, a które całkowicie zmieniły Twoją opinię na ich temat, gdy miałeś je na żywo w ręku?
Mateusz: Większośc z nich jakoś zmieniła moją opinię, bo prawie każdy zegarek zyskuje przy bliższym poznaniu. Ale chyba nie było jeszcze zegarka który tak całkowicie zmienił moją opinię. Może dlatego, że ja recenzuję zegarki, które mi się podobają. WIększośc z nich to zegarki moje, z mojej kolekcji, ale nawet te które do recenzji pożyczam dobieram wg moich upodobań, by noszenie go sprawiło mi przyjemność. Może w przyszłości zacznę recenzować zegarki, które mi się nie podobają i któremuś uda się mnie oczarować.
Mateusz: Nie będę oryginalny, poradziłbym jedynie by wybrali zegarek, który naprawdę im się podoba, nie sugerowali się opiniami innych, trendami, piramidami prestiżu i innymi bzdurami.
Wbrew pozorom jest to bardzo trudne, zwłaszcza gdy przed takim zakupem próbujemy dowiedzieć się jak najwięcej, czytamy grupy i fora, oglądamy filmy.
A druga radą byłoby sięgnięcie po zegarek używany. WIększość z nas dokonuje kiepskiego wyboru na swój pierwszy zegarek i dobrze mieć scenariusz wyjścia z tego wyboru. A zegarki używane, poza nielicznymi wyjątkami, mają najczęściej utratę wartości już zaliczoną, więc zmiana zdania, sprzedanie tego zegarka i kupienie nowego, jest znacznie mniej bolesna niż w przypadku zegarków nowych.
Chroneo: Jak u Ciebie wyglądał początek przygody z zegarkami?
Mateusz: Ja zegarki kupowałem już jako dzieciak. Pamiętam jak mając 11 lat pojechałem na kolonię i pierwszego dnia wydałem wszystkie pieniądze od matki na zegarek. Oglądałem też wtedy Formułę 1 i Bundesligę przez co marzył mi się TAG Heuer. To było moje największe marzenie i pomimo tego, że wiedziałem o Omedze, Rolexie czy Patku to TAG Heuer był dla mnie ideałem - równie nieosiągalnym co pozostałe marki.
Chroneo: W takim razie to TAG Heuer był pierwszym Twoim poważnym zegarkiem?
Mateusz: No właśnie nie. Miałem tego pecha, że trafiłem na fora zegarkowe, gdzie niestety naczytałem się dużo złego o TAGu. Oczywiście takie fora bardzo mocno poszerzają horyzonty, ale uważam że tworzy się tam gust stadny i mocno wpływa to na postrzeganie zegarków. Bardzo dużo czasu zajęło mi odcięcie się od opinii z internetu i kierowanie się własnym zdaniem oraz tym co mi osobiście się podoba. Pierwszego TAG Heuera kupiłem tak naprawdę dopiero 2 lata temu.
Mateusz: Zawsze. Miałem tak z każdym zegarkiem. Na podstawie doświadczeń i świadomości tego co lubię i czego szukam w zegarku zawsze kupowałem następny jako ten idealny, który łączy wszystkie dobre cechy. W rzeczywistości okazywało się, że nie jest tak różowo i trzeba było szukać dalej.
Chroneo: Planujesz to jak wygląda Twoja kolekcja?
Mateusz: Nie, nauczyłem się już nie planować zakupów. Te najbardziej wymarzone i wyczekane zegarki w rzeczywistości najszybciej mi się nudziły. Zacząłem korzystać z okazji do zakupu czy wymian po to, żeby próbować nowych rzeczy. Więc jeśli tylko jest okazja to korzystam, często decydując się nawet na zegarek, który niespecjalnie mnie wcześniej interesował. Dla mnie zegarki to droga, przygoda sama w sobie. Moja kolekcja jest zawsze w fazie budowy, nie ma w niej elementów stałych, a mnie służy do zbierania doświadczenia, które cenię bardziej niż posiadanie czegoś na stałe.
Zawsze powtarzam, że zegarki to nie Pokemony, nie muszę zebrać ich wszystkich.
Chroneo: Gdzie masz nadzieję zobaczyć branżę zegarków - i swój kanał - w ciągu najbliższych pięciu lat?
Mateusz: Co do branży to nie podejmę się wróżenia, bo nie czuję się jej częścią. Jestem w niej klientem, odbiorcą, nie mam wpływu na jej kształt. Więc jest mi trochę wszystko jedno jak będzie wyglądała za pięć czy dziesięć lat. Czuję jedynie, że zegarki będą coraz droższe, a podatek od marki będzie stanowił coraz większy udział w cenie.
A co do kanału to mam nadzieję, że będzie istniał, a ja nadal będę kręcił filmy. To, samo w sobie, będzie dla mnie sukcesem.
Chroneo: Mateusz, dziękujemy za tę rozmowę, życzymy kolejnych zegarmistrzowskich odkryć oraz powodzenia w dalszym rozwijaniu kanału. Wszystkich tych, którzy jeszcze nie oglądali Mateusza zapraszamy na kanał Gingin Watches.